Po więcej fot z pracy techników zapraszam na instagram: z.pamietnika.vet.technika
Postanowiłem napisać kilka słów na temat pewnych osobę, które w moim odczuciu są bardzo ważne. Tymi osobami są technicy weterynarii.
Technik weterynarii to taka osoba w lecznicy która jest twoją prawą ręką, zwłaszcza gdy masz dwie lewe. Ciągle jeszcze moim zdaniem niedoceniony, a jakże potrzebny zawód. W obecnej sytuacji coraz więcej placówek decyduje się na posiadanie w zespole takiej osoby. Zaznaczam – osoby bardzo wyjątkowej. Na technika obecnie nie decydują się już tylko wielkie lecznice i kliniki, ale także mniejsze przychodnie, a czasem i jednoosobowe gabinety.
Jeden technik to już skarb, a kiedy masz ich cały zespół to wygrałeś życie.
Wytworzenie dobrej relacji na linii lekarz – technik/asystent bez wątpienia wprowadzi nową jakość w twojej pracy. Pozwala Ci na przyjmowanie większej ilości pacjentów, odciążając z czynności manualnych, a także monitorowania niektórych pacjentów. Podnosi jakość usług jako asysta chirurgiczna. Odejmuje twój czas na przygotowywanie leków, zakładanie opatrunków itp.
W pracy którą wykonuje na co dzień, dzięki takiemu wsparciu bez obaw mogę prowadzić hospitalizację zwierzęcia wraz z jego monitoringiem. Szpital bez techników byłby nie tylko smutnym miejscem, ale także nieefektywną placówką. Zespół złożony z lekarza szpitalnego i techników to recepta na sukces, szybkie wykrywanie problemów oraz ich rozwiązywanie.
Na nocnej zmianie błogosławieństwem jest objawienie się technika w ambulatorium gdy opiekun już zemdlał, a ja mam ręce do łokci zjedzone przez agresywnego kota, bo jakimś cudem zawsze wie jak złapać i utrzymać mi to zwierzę. Daje to dużo większe poczucie bezpieczeństwa dla lekarza. Wszak często nocne problemy wymagają kilku par rąk, a opiekun zwierzęcia nie zawsze się nadaje chociażby do tak trywialnej czynności jak utrzymanie zwierzęcia.
Praca z technikiem, według moich obserwacji skraca czas przyjmowania zwierzęcia nawet o 50%. Zdajecie sobie sprawę ile to pacjentów w ciągu miesiąca? Roku? To spory zysk, a przy okazji… masz do kogo się odezwać w przerwie między pacjentami. W idealnej relacji, tak jak w dobrym związku można rozumieć się bez słów, więc czasem gdy nie zdążę wymówić słowa „wenflon”, ten jest już założony, a obok czekają probówki z pobraną krwią.
Należy jednak pamiętać, że w takim „związku” bardzo ważne jest zaufanie. Wszak Ty jako lekarz ponosisz odpowiedzialność za to co dzieje się z pacjentem. Dlatego musi być ta nić porozumienia. Czasem będzie niemiło, czasem ktoś podniesie głos, ale najważniejsza jest współpraca, wspólne dobro i szacunek. Układ który stworzycie to naczynia połączone, który nie będzie szwankował tak długo jak będziecie współdziałać. Wiadomo, że będzie ciężko – jesteśmy tylko ludźmi, a praca do mało stresujących nie należy.
Niektóre miejsca w których dane mi było pracować traktowały technika jako sklepikarza, sprzątaczkę – to nie było fajne – zwłaszcza gdy przedstawiane były im inne zakresy obowiązków. W niektórych miejscach, lekarz traktował siebie jako kogoś lepszego – co także jest słabe, bo sam Lewandowski na boisku nie dałby nawet najgorszej 11 zawodników. Strzelajmy więc razem do jednej bramki, a nie sobie w kolano. Poza tym, technik na mopie to zmarnowany potencjał. Mimo pewnych ograniczeń związanych z obowiązków ustawowych to ścieżek rozwoju może być dużo: behawiorysta, dietetyk, rehabilitant, asysta operacyjna co w oczywistym stopniu poszerza naszą ofertę, czyniąc ją bardziej atrakcyjną w oczach opiekunów.
Dużym problemem jest olbrzymia przepaść między świeżymi technikami. Ukończenie tego kierunku nie daje Ci tak naprawdę wiedzy z czym będzie się mieć do czynienia. Praktyki jest nie wiele, z wiedzą też różnie. Często jest więc tak, że taka osoba jest wrzucana na głęboką wodę i albo nauczy się pływać, a z czasem rozwinie swój warsztat, albo utonie i da sobie z tym spokój. Etat technika weterynarii jak już wspomniałem coraz śmielej wchodzi do mniejszych gabinetów, gdzie rzeczywiście idzie nabrać tej praktyki, ale cały czas najrealniejszą szansą na zatrudnienie (i sensowne pieniądze) są duże kliniki, w których nikt się za bardzo cackać nie będzie i to nie z braku chęci, a braku czasu i specyfiki pracy w szalonym tempie.
Reasumując uważam, że warto swój zespół wzbogacić o personel techniczny, pod warunkiem, że masz na niego pomysł. Taki człowiek, o ile się sprawdzi jest inwestycją, która szybko się zwraca i może pchnąć twoją placówkę mocno do przodu.
Jeżeli jesteś ciekaw/ ciekawa jak wygląda taka praca od kuchni to polecam Ci fanpage moich przeuroczych koleżanek, z którymi mam przyjemność pracować na co dzień: Trójmiejski Szpital Weterynaryjny <— warto! :)